Recenzja - "Wojna Imperiów"

2 comments
Cześć~ Dzisiejsza notka będzie krótką recenzją filmu, który widziałam już kilka miesięcy temu. Nie przeszkadza to jednak w jego ocenieniu, ponieważ nadal jest "świeży". Szukając pomysłu na wpis wpadłam właśnie na coś takiego. Do dzieła!



Tytuł: Wojna Imperiów
Tytuł angielski: Dragon Blade 
Tytuł oryginalny: Tian Jiang Xiong Shi
Premiera: 18 lutego (świat), 10 lipca (Polska)
Scenariusz i reżyseria: Daniel Lee 
Gatunek: Thriller, Akcja

Zanim podrzucę wam opis filmu opowiem, jak to się stało, że w ogóle zobaczyłam "Wojnę Imperiów". Generalnie zaczęło się od tego, że na którymś obserwowanym przeze mnie fanpage'u z Siwonem pokazał się zwiastun nowego filmu, w którym zagra. Z zafascynowaniem przyglądałam się trailerowi. Bardzo chciałam zobaczyć ten film, jednak nie liczyłam na to, że pojawi się on w polskich kinach, dlatego uznałam, że może któregoś razu trafię na niego w necie. Jak bardzo się myliłam! Podczas wakacji,idąc do sklepu minęłam plakat i o mało nie umarłam ze szczęścia. Natychmiast napisałam o tym Dooors, wypisując też godziny seansów. Były wtedy u nas nasze przyjaciółki, więc następnego dnia wybrałyśmy się wszystkie do kina. O godzinie 12 nie było praktycznie nikogo, cała sala tylko dla nas - wręcz idealnie. Dodatkowo jeszcze przed rozpoczęciem seansu dostałyśmy plakat (pozdrowienia dla miłego Pana z kasy biletowej, który dostrzegł naszą podjarę ^^). Chociaż film trwał cholernie długo (2h i 7min), uważam, że w żadnym wypadku nie był to stracony czas. 

A teraz co nieco o tytule~ W większości przypadków ludzie hejtują nadany przez nasz kraj tytuł,bo " jak można to tak przetłumaczyć?!", "przecież to w ogóle inny tytuł!" itd itd. Tym razem trzeba uchylić głowę, bo angielskie tłumaczenie to gówno, które w żaden sposób nie odnosi się do fabuły. Polski tytuł idealnie oddał całość i sądzę, że jest najlepszy <ok> 

Opis filmu:
 Huo An (Jackie Chan) dowodzi oddziałem specjalnym strzegącym Jedwabnego Szlaku – strategicznej drogi handlowej łączącej Chiny z Europą. Jego zadaniem jest utrzymywanie pokoju między trzydziestoma sześcioma narodami, które konkurują o kontrolę nad szlakiem. Pewnego dnia Huo An wraz ze swoimi najbardziej zaufanymi ludźmi zostaje niesłusznie oskarżony o przemyt złota i trafia do miasta-więzienia. Doświadczenie militarne Huo Ana i jego żołnierzy okazuje się przydatne, gdy pod bramami staje zdziesiątkowany rzymski legion pod dowództwem zbuntowanego Lucjusza (John Cusack). Jednak nie oni stanowią realne niebezpieczeństwo. Prawdziwe zagrożenie to wielotysięczne zastępy bezwzględnego generała Tyberiusza (Adrien Brody), podążającego tropem Lucjusza. Epicka bitwa, która rozegra się między garstką doraźnie sprzymierzonych przedstawicieli 36 narodów i legionistów a potężną rzymską armią, przejdzie do legendy

(żródło: filmweb.pl)


Przejdę teraz do moich osobistych odczuć na temat tej produkcji. Mam nadzieję, że uda mi się nie zrobić spoilerów, bo to byłoby najgorsze;;;;

Fabuła

Cała historia przedstawiona w filmie jest ciekawą wizją, ukazaną w przystępny sposób. Nie trzeba znać się na datach, wydarzeniach czy postaciach, żeby zrozumieć jego sens. Oczywiście wzbudzi on większe zainteresowanie tych, którzy lubią legendy, podania, mity i tego typu rzeczy. Całość poprowadzona jest bardzo konsekwentnie. Najpierw filmowi poszukiwacze przedstawią nam, o co mniej więcej chodzi, a potem będziemy mogli rozkoszować się zupełnie innym światem. Fabuła buduje napięcie, krok po kroku wprowadza nas w obserwowany świat. Muszę jednak powiedzieć, że pomimo dwóch godzin (co niby powinno wystarczyć) czasami działo się, aż za dużo. Jest sporo momentów, które zapierają dech w piersiach albo sprawiają, że chce nam się płakać,śmiać , no i dodatkowo wyzywać od najgorszych niektórych bohaterów (XD).Film tak jak otworzyła, tak zamknie para naukowców z czasów współczesnych. Historia chociaż wymyślona, moim zdaniem ma naprawdę dobre, nawet nieco pouczające przesłanie, o tym, że warto działać w grupie, a wspólnymi siłami można wiele osiągnąć, nawet jeżeli dzielą nas bariery np. językowe. Przyjaźń, wierność, oddanie i wiara w swoje możliwości, aż do utraty sił - te słowa także dobrze zobrazują film. 

Scenografia

Trzeba zacząć od tego, że "Wojna Imperiów" została zrealizowana z ogromnym rozmachem i nakładem pieniężnym. Jest najdroższym filmem w historii chińskiego kina, a wydano na niego (w przeliczeniu) 65 000 000 dolarów - i był warty każdego z nich. Czy jest to pustynia, budowle na odludziu, pojazdy, domki, wioski, uliczki, nie ważne, bo każdy z najmniejszych elementów jest starannie dopracowany. Nawet część rzeczy wygenerowanych komputerowo robi spore wrażenie. Bardzo podobała mi się początkowa scena, w której można zobaczyć całkowicie zaśnieżone góry, coś pięknego. Więcej powie wam sam film ;) 



Kostiumy

Tutaj również należy się aplauz! Stroje prezentują się nienagannie, wyglądają zachwycająco, dopasowane są dokładnie do każdej postaci i nie mamy problemu z ich odróżnieniem. Rzymskie zbroje wyglądają naprawdę zabójczo, odzienia strażników szlaku, też są uszyte tak, jak powinny. Lepiej już raczej nie można było tego zrobić, naprawdę. Wiem, że przez cały czas wychwalam ten film, ale naprawdę zrobił na mnie ogromne wrażenie i do tej pory nie mogę wyjść z podziwu. 


Muzyka

Jest to jednej z najistotniejszych elementów filmu, bez niej zupełnie nie ma klimatu, nie ma napięcia, nie ma po prostu niczego! Ta, którą stworzył Henry Lai, tak jak wszystkie powyższe elementy była przygotowana na najwyższym poziomie. Żeby nie było nudno, w "Wojnie Imperiów" nawet śpiewano piosenki! Jedną z nich wykonał Huo An, a po nim reszta zgromadzonych żołnierzy. Świetna scena ;)

Zdjęcia

Pod tym względem również nie mam zastrzeżeń. Ujęcia były zrobione ciekawie, ładne panoramy, dobrze poprowadzone sceny walk czy marszu wielkich armii. Nie pamiętam czy wykorzystano jakieś slow-motions, ale zbliżenia na bohaterów wyszły ciekawie. 




Bohaterowie

Jak wiadomo w filmie zawsze znajdą się "ci dobrzy" i "ci źli". Tak było również i tutaj, ale pojawiła się też postać, która zafundowała widzowi trzy etapy jej postrzegania - zabieg jest bardzo ciekawy, a efekt zadowala, choć mogło się to skończyć nieco inaczej (nie zrobię spoilera, o nie!). Bohaterowie szybko dają się polubić, zdobywają nasze uznanie, sympatię oraz zaufanie. Relacje między nimi są przedstawione bardzo naturalnie, wszystko toczy się swoim tempem. 

Najważniejsze postaci, to: 

-Huo An czyli Jackie Chan -> dowódca oddziału, który broni Jedwabnego Szlaku


-Lucius czyli John Cusack -> przywódca rzymskich legionów


-Tiberius czyli Adrien Brody > skurczysyn, którego nikt nie lubi. A tak na poważnie, czarny charakter filmu


oraz drugoplanowe, ale również ciekawe:

-Niebieski Księżyc czyli Peng Lin -> waleczna córka jednego z przywódców plemion


-Yin Po czyli Choi Siwon z Super Junior -> to właśnie on jest tą, "trój etapową postacią", ale o tym późnej. 



+ Oglądając sam początek filmu, wśród obsady zauważyłam Vannessa Wu - m.in piosenkarza, który któregoś razu współpracował z Kangtą (były członek H.O.T, obecnie artysta solowy SM). Co prawda zagrał naprawdę malutką rólkę, ale samo zobaczenie go bardzo mnie ucieszyło :D 


Uważam, że aktorzy dobrze odegrali swoje role, wczuli się w nie i wszystko fajnie wyszło~

Ocena własna

Film zdecydowanie polecam osobom, które uwielbiają i rozumieją, co chce nam dać azjatyckie kino. Czytałam trochę recenzji, jedni są "na tak", inni totalnie "na nie". Gusta są różne jak wiadomo, nie ma co o tym dyskutować. Moim zdaniem film był po prostu świetny, trzymał mnie w napięciu, wywołał u mnie sporo emocji i nawet...nie pozwolił mi wyjść do toalety. Wciągnął mnie zupełnie. Jeżeli ktoś lubi grę aktorską Siwona, to też warto zobaczyć go w takiej odsłonie. Jak dla mnie "Wojna Imperiów" to udana produkcja warta każdego dolara ^^ 

Jedyne co mnie zawiodło, to właśnie rola Siwona. Postaci na plakacie zazwyczaj mają spore role, są ważne i właśnie dlatego wyeksponowane. Nie chcę was zniechęcać, ale Pan Choi, pojawi się na ekranie 3-4 razy. Myślę, że w film wkręcił go Jackie Chan, z którym się przyjaźni i dlatego też nasz kpop'owy piosenkach pokazał się na plakacie. Tak czy siak, grał dobrze, zrobił co miał zrobić, a przede wszystkim - zachęcił mnie do pójścia na film (jak pewnie tysiące azjatyckich fanek xD). Wracając jeszcze do tego co mówiłam o potrójności:
1.Najpierw jarasz się samym faktem jego pojawienia się, typu: asdfghjkl zobaczę Siwona w kinie
2. Rzucasz ostrego hejta 
3, Płaczesz 

Podsumowując, polecam gorąco obejrzenie "Wojny Imperiów", gdy tylko znajdziecie dłuższą chwilę wolnego czasu~ 

~*~
UWAGA!
Przypominamy, że do ŚRODY możecie wysyłać swoje zgłoszenia do giveaway. Nagrody na Was czekają ;) 


See you soon!
Bandur ;3 

źródło zdjęć: filmweb.pl + google.

Next PostNowszy post Previous PostStarszy post Strona główna

2 komentarze:

  1. Widziałem dzisiaj na Canal+. Super film, warty poświęcenia ponad 2h. Lepszy od wiekszości US szmiry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Wczoraj na Zoom Tv po raz pierwszy widziałam ten film. I przyznam Ci rację w 100%
      Naprawdę piękny artykuł, nic dodac, nic ująć. Ja oglądałam "Wojnę Imperiów" ze względu na Cusacka. Również postaram sie nie spojlerować, ale puściłam łzy na końcu.
      Rola Luciusa według mnie po mistrzowsku zagrana ...
      Ale, jak sama już wiesz, co sie z nim stało - po prostu ryczałam :(
      Pozdrawiam

      Usuń

Jeżeli przeczytałeś/łaś post podziel się swoją opinią w komentarzu ^^ Jest to dla nas bardzo ważne ;)

+ Informujemy, że mamy włączoną moderacje, więc nie martwcie się, jeżeli komentarz nie zostanie od razu opublikowany na stronie. Po naszym zatwierdzeniu pojawi się on pod postem.